XII Rocznica Ośrodka

Za nami dwunasta rocznica „San Damiano”. Cała uroczystość odbyła się w niedzielę 03.04.2016. W wydarzeniu tym uczestniczyły Społeczności Ośrodka w Pałęgach, Hostelu z Połańca, Hostelu RIVOTORTO, duże grono osób zaprzyjaźnionych z „San Damiano”, a także mieszkańcy Chęcin. W planie rocznicy pojawiło się wiele interesujących punktów. Nie można nie wspomnieć o kabarecie, w którym pacjenci parodiowali naszych terapeutów, a także wierszu ułożonego przez naszego Domownika – Ernesta. Najważniejszymi jednak akcentami było zakończenie terapii jednego z pacjentów – Szymona, a także, co jest tradycją tejże imprezy, uzyskanie statusu Neofity przez byłych pacjentów – Ani, Klaudii, Tomasz, Patryka, Mateusza i Kamila. Status Neofity otrzymują pacjenci, którzy jakiś czas temu ukończyli terapię, są w kontakcie w Ośrodkiem i swoim życiem pokazują, że wartości, które wynieśli z „San Damiano” są dla nich autentycznie ważne. W tym roku liczba Neofitów była rekordowa.
Neofici2016

Oto ich świadectwa:

Piosenka Neofity Patryka

 

PATRYK

Mam 30 lat. Pochodzę z Mysłowic. Do San Damiano przyjechałem 27.03.2014. Po tym jak narkotyki zabrały mi wszystko, straciłem dobrą pracę, relacje z córką i całą rodzinę. Byłem wrakiem człowieka i nie miałem nic, żadnych perspektyw i nie widziałem sensu dalszego życia. Na początku terapii nie potrafiłem się odnaleźć. Miałem problem z zaufaniem i otwartością. Nie potrafiłem uwierzyć w to, że mój pobyt w Ośrodku może jakoś mnie zmienić. Przełom nastąpił dzięki mojej terapeutce indywidualnej. To ona sprawiła, że się otworzyłem, że zaufałem Społeczności. Wziąłem się za siebie i postanowiłem skończyć terapię. Bardzo dużo dał mi też wyjazd na Franciszkańskie Spotkanie Młodych. Tam odnalazłem wiarę w Boga, której wcześniej nie miałem. Terapię zakończyłem po 12 miesiącach. Zostałem na Hostelu Rivotorto i związałem się z Anią, która się ze mną leczyła i która także na tymże Hostelu została. Na dzień dzisiejszy jesteśmy szczęśliwym narzeczeństwem. Planujemy ślub i spodziewamy się dziecka. Dzięki San Damiano poznałem samego siebie, poznałem wielu wspaniałych ludzi. Moje życie nabrało sensu. Jeżeli teraz ktoś by zapytał mnie skąd jestem, to odpowiem, że moim domem jest San Damiano.

TOMASZ

Nazywam się Tomasz Miernik. Do ośrodka trafiłem dzięki pomocy rodziców, ale decyzja o leczeniu należała do mnie. Nie widziałem sensu życia w tym co robię i traciłem determinację, by cokolwiek osiągnąć. Najpierw zaczynałem od alkoholu i leków. Potem sięgałem już po narkotyki. Powoli zamykałem się na rodzinę i nie chciałem mieć z nimi kontaktu. Żyłem w ciągłym strachu przed otoczeniem i policją. Wiedziałem, że nie jest dobrze ze mną, straciłem dużo na wadze i nie sypiałem. Jedyną szansą na ratunek było wyrwanie się z tego środowiska i leczenie długoterminowe. Jadąc do ośrodka wiedziałem, że tylko tam mogą mi pomóc. Poznałem ludzi z podobnymi problemami, także uzależnionych. Powoli uczyłem się nawiązywać normalną rozmowę i zdobywać kolegów oraz przyjaciół. Uczyłem się dbać nie tylko o siebie, ale i o innych. Dzięki pomocy terapeutów oraz ludzi uzależnionych dowiedziałem się, czym jest moja choroba i jak z nią żyć. Nabrałem pewności siebie i dowiedziałem się, że jestem wartościowym człowiekiem. Po 18 latach ciągłego uzależnienia i skończonej terapii zaczynam życie na nowo.

KLAUDIA

Mam 32 lata. Pochodzę z Rudy Śląskiej. Przyjechałam do ośrodka 22 października 2013 r , będąc w piątym miesiącu ciąży. Byłam wtedy cieniem człowieka, wyniszczonym przez narkotyki. Na samym początku moja motywacja osobista była zerowa, do przyjazdu skłoniła mnie sprawa sądowa o odebranie praw rodzicielskich oraz mąż. Dzieciaki zostały nam odebrane i trafiły do rodziny zastępczej. Mimo tego, podczas pobytu niejeden raz byłam na krawędzi wyjazdu. Gdzieś po 4 miesiącach, dotarło do mnie, że czas coś w życiu zmienić. Zbiegło się to z narodzinami naszego najmłodszego synka. Chciałam z tego miejsca podziękować o. Pawłowi za sponsorowanie wyprawki dla Mateuszka oraz całej społeczności za wszelkie wsparcie. Terapię skończyłam po 7 miesiącach. Zostałam na Hostelu „Rivotorto”, na którym czekał na mnie mój mąż. Po Hostelu zostaliśmy w Chęcinach, jednak nie było łatwo, bo praktycznie od razu musiałam iść do zakładu karnego, za sprawy ze starego życia. W więzieniu byłam w sumie 4 miesiące. 21 grudnia powróciły do nas nasze dzieci. Dzięki terapii, dzięki temu, że jestem trzeźwa zrealizowałam swoje największe marzenie, nasza rodzina znów jest razem. Na dzień dzisiejszy jestem szczęśliwa, widzę świat w kolorowych barwach i nie zamieniłam bym tego na nic innego.

ANIA

Mam 31 lat. Pochodzę z Łodzi. Do „San Damiano” przyjechałam w takim momencie swego życia, w którym nie miałam już nic do stracenia. Wiedziałam, że nic w życiu nie osiągnęłam. Najbardziej bolało mnie to, że nie mam własnej rodziny. Moje życie ograniczało się do kombinowania narkotyków i alkoholu oraz na tuszowaniu swojego uzależnienia. Zatem wszystkie moje relacje opierały się na kłamstwie, wybielaniu się i robieniu z siebie ofiary. W San Damiano od początku czułam się bezpiecznie, bo byłam daleko od ćpania i picia, ale w ogóle nie rozumiałam sensu terapii. Bałam się stąd wyjechać, bo miałam świadomość, że narkotyki prędzej, czy m nie zabiją. Na początku myślałam, że moje przetrwanie w Społeczności też będzie możliwe dzięki udawaniu kogoś innego, kogoś lepszego, a tak naprawdę jak przyznałam się Społeczności do najgorszych swoich błędów i porażek to zyskałam ich szacunek i zaczęłam się dobrze czuć sama ze sobą. Praca na zmianą siebie zaczęłam mi dodawać energii i motywacji. Terapię skończyłam po 10 miesiącach i zostałam na Hostelu Rivotorto blisko miejsca, które dało mi nowe życie. Zakochałam się w Patryku, którego poznałam w Ośrodku. Oboje skończyliśmy terapię i jesteśmy w stanie teraz zbudować coś nowego. Podjęliśmy decyzję o założeniu rodziny, planujemy ślub. Jestem w piątym miesiącu ciąży i zaczynam wraz z Patrykiem tworzyć stabilną i zdrową rodzinę., o której zawsze marzyłam. San Damiano jest najlepszą, najpiękniejszą, najcenniejszą rzeczą, która mi się w życiu przytrafiła.

Kamil Michalczuk.